Zapytam jeszcze o… regulamin. A dokładnie pierwszy jego punkt: „W TSL FAJNA ATMOSFERA NA KORCIE JEST WAŻNIEJSZA OD WYNIKU!”. O co chodzi i czemu wielkimi literami i z wykrzyknikiem na końcu?
Organizując ligę bardzo zależało mi na zachowaniu jej towarzyskiego charakteru. Przy ponad 500 grających osobach nie da się już, aby wszyscy znali wszystkich, nawet ja nie wszystkich znam osobiście, lecz niezmiennie chciałabym, aby to nie była czysta rywalizacja, ale znacznie więcej - wspaniała, tenisowa społeczność.
Ostatnie 2 sezony – przez COVID – były inne. Ze względu na ograniczenia nie mogliśmy spotykać się tak często i tak licznie jak wcześniej, gdy organizowanie integrujących inicjatyw odbywało się regularnie: granie w turniejach tenisowych, w których brało udział po kilkadziesiąt osób, umawianie się na wspólne oglądanie wielkich szlemów, wyjazdy na obozy tenisowe.
Dobra atmosfera sprawia, że ludzie, którzy zaczęli znajomość od rywalizacji na korcie lub od kibicowania komuś na turnieju, zaczynają się przyjaźnić. Powstało też dzięki lidze kilka par! Czy to nie wspaniałe?
Zależy mi, aby nadal osoby, które dołączają do ligi mówiły „chcę dołączyć, bo słyszałam, że tutaj jest super atmosfera”. Aby osoby w TSL czuły, że przynależą do fajnej, wspierającej się społeczności, w której można spotkać fascynujące osobowości, nie tylko ze względu na łączącą nas pasję, którą jest tenis.
Wydarzeniem towarzyskim są też finały Masters.
O tak! Najpierw kibicujemy najlepszym w naszych grupach. Wieczorem jest uroczyste rozdanie nagród, a potem zabawa do białego rana.
Jak tylko skończą się ograniczenia związane z pandemią i będzie bezpiecznie, wrócimy do tej tradycji. Myślę, że wielu uczestnikom TSL tego brakuje. Mnie na pewno.